
30 października 2025 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie C-558/24, w którym potwierdził, że przy naliczaniu odszkodowania dla pasażerów linii lotniczych za opóźniony lot, nie należy brać pod uwagę najnowszych zmian w rozkładzie lotów, lecz pierwotnie przewidziany czas przylotu, ustalony w momencie rezerwacji. Orzeczenie to eliminuje jedną z najczęściej stosowanych przez przewoźników lotniczych praktyk zmierzających do ograniczenia ich odpowiedzialności odszkodowawczej oraz stwarza realną szansę dla tysięcy pasażerów na odzyskanie 400 euro za stracony czas i nerwy.
Sprawa
dotyczyła lotu czarterowego linii Corendon Airlines z Monachium do
Antalyi. Pierwotny rozkład przewidywał wylot o godz. 10:20 i
przylot o godz. 14:20 czasu lokalnego w Turcji. Na dzień przed
odlotem pasażerowie otrzymali nowe potwierdzenie rezerwacji, w
którym godzina wylotu została przesunięta na 11:20, a planowany
przylot na 15:20. Ostatecznie samolot wystartował o 14:37 i
wylądował o 18:16. Lot na odległość ok. 2000 kilometrów trwał
więc nieco ponad 2,5 godziny, gdyż w Turcji letni czas urzędowy
różni się w porze letniej o godzinę od niemieckiego (i
polskiego).
Niemiecka firma Myflyright GmbH, skupująca od
pasażerów wierzytelności z tytułu rekompensaty za opóźnione
bądź odwołane loty, domagała się od linii lotniczej
odszkodowania w łącznej wysokości 1600 euro (po 400 euro od
osoby). Przewoźnik odmówił, argumentując, że opóźnienie
względem „aktualnego” (przesuniętego) rozkładu nie
przekroczyło progu trzech godzin. Sprawa trafiła do niemieckiego
sądu, który ocenił przesunięcie
lotu o godzinę nie jako odwołanie, ale opóźnienie i do ustalenia
odszkodowania przyjął pierwotnie zaplanowaną godzinę startu i
lądowania (10.20 czasu monachijskiego i 14:20 czasu tureckiego),
uznając tym samym roszczenie za zasadne. Sąd rozpoznający apelację
linii lotniczych powziął jednak wątpliwości i zdecydował się
skierować do TSUE pytania prejudycjalne.
TSUE uznał, że przesunięcie godziny wylotu nie jest odwołaniem lotu, lecz klasycznym opóźnieniem, a klucz do odszkodowania leży w pierwotnym rozkładzie – okres opóźnienia należy liczyć względem pierwotnego czasu przylotu, a nie tego wskazanego w późniejszej, zmienionej rezerwacji. W ocenie TSUE ustalenie czasu trwania rozpatrywanego opóźnienia w stosunku do czasu przylotu wskazanego w nowym potwierdzeniu rezerwacji oznaczałoby umożliwienie przewoźnikowi lotniczemu dokonanie jednostronnej zmiany czasu odlotu, mimo że został on uzgodniony w umowie między pasażerami a przewoźnikiem lotniczym w chwili dokonywania rezerwacji, co podważałoby skuteczność Rozporządzenia nr 261/2004 i jego cel, jakim jest zapewnienie wysokiego poziomu ochrony pasażerów.
Wspomniane Rozporządzenie nr 261/2004 to unijny akt prawny, który od 2004 r. stanowi tarczę ochronną dla pasażerów w obliczu lotniczego chaosu. Przepisy te nakazują liniom lotniczym wypłacać odszkodowania za duże opóźnienia (powyżej 3 godzin dla długich lotów), odwołania czy odmowę wejścia na pokład – pod warunkiem, że nie chodzi o “nadzwyczajne okoliczności”, jak strajk kontroli lotów czy złą pogodę. TSUE, interpretując art. 5 i 7 tego rozporządzenia, zawsze stawia na szeroką ochronę konsumentów: brak definicji “opóźnienia” w tekście nie daje liniom wolnej ręki do interpretacji na swoją korzyść.
Wyrok C-558/24 to kolejne prokonsumenckie orzeczenie, które przypomina o celu rozporządzenia, czyli wysokim poziomie ochrony pasażerów. Stanowisko zaprezentowane przez TSUE w praktyce oznacza, że nawet jeśli linia ogłosi zmianę z wyprzedzeniem i wyda nowe potwierdzenie, to do kalkulacji opóźnienia istotne są informacje o godzinie odlotu i przylotu, które zawarto w umowie podczas składania rezerwacji. Przyjęcie odmiennego stanowiska umożliwiłoby przewoźnikom unikanie zobowiązań odszkodowawczych poprzez jednostronne przesuwanie godzin lotów.
W tej konkretnej sprawie rozpoznawanej przez niemiecki sąd opóźnienie względem oryginalnego planu wyniosło prawie cztery godziny, co zdecydowanie przekracza próg trzech godzin wymagany dla lotów dłuższych niż 1500 km. A więc słusznie pasażerowie domagają się odszkodowania za opóźniony lot.
Omawiane orzeczenie zamyka drogę do stosowanej dotąd przez wielu przewoźników (zwłaszcza czarterowych) praktyki polegającej na „korektach” rozkładu na kilka dni lub nawet kilkanaście godzin przed wylotem, tak aby ostateczne opóźnienie nie przekroczyło trzech godzin względem nowego planu. Od teraz takie działania nie będą już chronić przed odpowiedzialnością odszkodowawczą a pasażerowie zyskali silne argumenty w dochodzeniu swoich roszczeń od linii lotniczych. Dzięki orzeczeniu TSUE ochrona pasażerów jest bardziej spójna a przewoźnicy nie będą już mogli tak łatwo odrzucać roszczeń, powołując się na zmieniony rozkład.
Podsumowując, wyrok TSUE w sprawie C-558/24 to duże zwycięstwo dla pasażerów. Potwierdza, że przy obliczaniu opóźnienia decyduje pierwotny rozkład lotu, a nie późniejsze, jednostronne zmiany wprowadzone przez linię lotniczą. To znacząco wzmacnia pozycję pasażerów ubiegających się o odszkodowanie i ogranicza możliwość nadużyć ze strony przewoźników. Wyrok ten udowadnia, że warto walczyć o swoje interesy do samego końca, a jeśli potrzebujesz profesjonalnego wsparcia w sporach z wierzycielami, nasza Kancelaria Antywindykacyjna stoi po Twojej stronie.
